Heyka, witam pozdrawiam i milusiego dnia życzę. Takie "złote myśli", czyli sex po 50. Czy tak dojrzali ludzie są atrakcyjni sexualnie? Takie pytanie nurtowało Dwie panie, będące na spacerze w parku. I czy wypada jeszcze tak "starym" osobom go uprawiać. A czy zaspokajanie swoich potrzeb, bo to jest naturalną potrzebą każdego człowieka, od urodzenia, aż do śmierci jest nie stosowne i obrzydliwe? Uważam, że nie jest to nic niestosownego i wstydliwego. Czy powinno się o tym mówic otwarcie i w prost? Tak jak najbardziej TAK, owszem jest to sprawa bardzo osobisto - intymna, ale czy to jest powód do wstydu i unikania tego tematu? Nie, nie jest i nie powinno być. Nie rozmawiały o sexie otwarcie, ale stosowały zwroty "te sprawy" i tym podobne, ale gestykulacja modulacja i ton głosu, dawały pogląd na temat o jakim rozmawiały. Temat sexu pojawił się "przypadkiem", w temacie mężów i partnerów życiowych. "Swoboda" rozmowy o sexie była oczywista, bo Panie siedziały na ławeczce umiejscowionej praktycznie w krzakach, czyli z każdej strony była otoczona zielenią. Co dawało konfort psychiczny do rozwinięcia tego tematu. Czy brały pod uwagę, to ,że tych Pań nie było widać co prawda, ale było słychać? Co prawda nie posługiwały się dosadnymi określeniami, ale dla "kumajacego" człowieka było wszystko jasne i klarowne. I teraz pytanie, czy takie tematy poruszane gdziekolwiek są niestosowne i niegrzeczne? Uważam ,że takowymi NIE SĄ I NIE MOGĄ BYĆ, ale z zachowaniem umiaru i taktu. Następne pytanie, dlaczego młodzież (16 - 20 lat) wstydzi się o tym rozmawiać, ale uprawiać sex w róznych miejscach to już nie jest takim wstydem. Następne pytanie .Czy umiemy uprawiać sex (jako homo sapiens) i czy w sexie bierzemy wszystko pod uwagę? To znaczy czy uwzględniamy potrzeby i fantazje partnera, czy tylko widzimy swój czubek nosa? Czy rozmawiamy o naszych fantazjach z partnerem sexualnym i czy umiemy iść na kompromis. Wiem ,wiem nie powinienem podsłuchiwać, ale nie robiłem tego zzamiarem podsłuchiwania, było to przypadkowe. Po 2 minutach ujawniłem się Paniom, które to momentalnie ucichły, przerwały temat. Ale do czego zmierzam. Ano do tego, dlaczego te Panie ( dobijające do 5 krzyżyka) akurat miały potrzebę rozmowy o sexie co jak co w miejscu publicznym? Moim skromnym i nie liczącym się zdaniem, spowodowane to było BRAKIEM sexu od dłuższego czasu i "zamartwianiem" się o zaspokojenie swoich potrzeb po 50-tce. Potrzeby po skończeniu 50-tego roku życia jednak nie znikną, a mogą się jeszcze nasilić, a nie może być możliwości ich realizacji. Nie dokońca jest to prawda, tak mi się wydaje. Uprawianie sexu tylko w kalsyku wreszcie się znudzi i uprawianie, będzie zanikać bo stanie się nudne. takie podejście do sexu, może powodować to ,że kobieta będzie czuła się nie atrakcyjna i już nie potrzebna, oczywiście to tyczy się też samców. Co może być przyczynkiem do utarczków w związku, zupełnie nie uzasadnionych, bo oboje by chcieli się zaspokajać, ale pojawiły się obawy, że nie spełni się wymagań partnera. A to pociąga za sobą zaprzestanie uprawiania sexu w ogóle. Wydaje mi się, że brak sexu powoduje rozdrażnienie i konflikty w związku i powolny rozpad tego związku, mimo, że nadal się jednak kochają. Aby zaspokoić swoje jednak potrzeby pojawia się masturbacja, która ma zastąpić regularny sex stosunki płciowe. Jednak to chyba nie zastąpi sexu z partnerem. Pan szuka "pocieszenia" u innych młodszych od siebie kobiet co dotyczy się też Pań, bo masturbacja z czasem przestaje obojgu wystarczać. Przychodzi taki moment, że wydają się takie skoki w bok i staje się to przyczynkiem do rozpadu związku. Przyczynkiem do zaniechania sexu ze swoim partnerem ,życiowym może być jeszcze to ,że pojawiają się obawy, przed nie podołaniem zaspokojenia swojego partnera, bo już pesel nie ten i bojaźń przed totalną klapą bo czegoś się nie potrafi i chce się uniknać śmieszności i zbłaźnienia się przed kochaną osobą, bo pojawia się błędna teza, że nawet w klasyku można nie podołać. Oczywiście ten wpis jest tylko moim skromnym zdaniem, a nie jakimś wywodem naukowym.